Historia Pani Evy, która 10 lat temu
trafiła do Cacao Republiki, poruszyła nasze serca.
Na pierwszej, nieoficjalnej randce ze swoim, już teraz, obecnym mężem zgubiła telefon. I ten, kto pomyślałby, że roztargnienie pani Evy nie przyniesie żadnych pozytywów, jest w błędzie.
Romantyczna energia Cacao pozwoliła na znalezienie zguby za jedną z kanap i świetny pretekst, aby z radości wpaść sobie w ramiona.
Dziecięcy upór i determinacja to szalenie imponująca rzecz, a opowieść Pani Olimpii jeszcze bardziej utwierdziła nas w tym przekonaniu.
Kiedy przeczytaliśmy, że wraz z przyjaciółkami z gimnazjum, skrzętnie zbierały kieszonkowe, żeby tylko wypić pyszną czekoladę, albo zjeść deser lodowy od razu wypełniła nas duma. Dlaczego? Bo podobno tak wiernych gości mamy dzięki pięknemu i klimatycznemu miejscu. I żeby tego było mało to dziadkowie, ciotki i rodzice Pani Olimpii odwiedzali Cacao Republikę.
Poznań jest pełen utalentowanych ludzi. Stąd też lubimy, kiedy nas odwiedzają i dzielą się z nami swoimi pasjami! Patryk Golimowski pojawił się u nas pięć lat temu i w magiczny sposób uchwycił retro klimat panujący w Cacao. Czas mija, a my nie możemy wyjść z podziwu nad urodą miedzianowłosej modelki.
Malutki stoliczek za ścianką przy barze chyba kojarzy każdy z naszych gości. Jeśli tam zajrzycie to prawdopodobnie, spotkacie Kasię, a raczej Katarzynę. Najwierniejszego pracownika i menadżerkę Cacao Republiki.
I chociaż teraz zna całe menu na pamięć, a czekoladę przygotuje z zamkniętymi oczami, to początki nie były tak słodkie.
Jak sama mówi: „Przyszłam tutaj tylko na chwilę, na jeden dzień, zastąpić koleżankę… i co? Zostałam 16 lat, jak to jest możliwe? Nie mam pojęcia, bo z początku tak bardzo mi się nie podobało”. Jeśli chcecie wiedzieć dlaczego, zapytajcie ją, może uda Wam się poznać odpowiedź, albo wyciągnąć od niej jedną z cacaowych anegdotek, a uwierzcie, zna ich mnóstwo.
W tej historii morał jest jeden – miłość to zjawisko niepojęte. Może złapać Cię za serce w najmniej oczekiwanym momencie i tak jak Kasię związać z jakimś miejscem (albo osobą) na całe życie.
Przyznajemy, Cacao Republika była świadkiem wielu pożarów, ale ostatnio okazało się, że o jednym nie wiedzieliśmy… Klimat Walentynkowej (nielegalnej, bo wagarowej) randki Pani Anny podgrzały ustawione na stolikach świeczki – dosłownie.
Wywołany przez jej chłopaka „mały pożar” udało się zgasić wodą z butelki. Na szczęście, jak sama twierdzi, w taki sposób, że nikt z obsługi nawet się nie zorientował.